Najnowsze wpisy


maj 21 2005 notka org.
Komentarze: 1

nie pisałem tu dawno nic konkretnego i raczej szybko to się nie zmieni...

za to mam dla was zajafkę w postaci  ->camel4u.slowa.pl

inutero1994 : :
lut 09 2005 Lektury szkole...
Komentarze: 14

Ja jak to ja, konecki Mark Knopfler(J), uosobienie spokoju (czasami) pisze coś na ten blog. W ferie jedną notkę już napisałem, a teraz nadchodzi druga. Myślałem sobie: będzie wyścig, kto pierwszy napisze notke o Walentynkach, ja czy Freddie?  No, a tu proszę, With The Lights Out, nowa osoba w branży już tydzień przed czasem o tym pisze... No cóż, będę musiał się pogodzić z faktem, że C&F ma konkurencję... Ale to dobrze, powodzenia życzę (i tak nie mają szans ;)

 

Ok. Zajęli Walentynki, myślałem dalej co tu napisać. I wiem już. Temat, który mnie gnębi, zaprząta mi łepetynę odkąd tylko chodzę do szkoły- LEKTURY.     Postrach ucznia, jego zmora nocna...

 

Dziś na przykład z rana musiałem biec do biblioteki, bo ferie się kończą a tu Romeo i Julia cały czas nie przeczytani! Teraz będę czytać najnudniejszą książkę (po „W Pustyni Coś Piszczy”) i to w dodatku pisaną pismem dramatowym, niemalże dramatycznym.... :D

 

Co takiego jest w lekturach, że ja (jak i inni uczniowie) ich nie lubią? Przecież nauczyciele twierdzą, że to najłatwiejszy sposób zarobienia dobrej oceny- wystarczy się nauczyć ją opowiadać. Ba.. to dowalili, nie? Przecież to znaczy, że wpierw trzeba ją przeczytać!!! Nauczyciele (ROBAKI, podkreślam: ROBAKI) to co niekiedy potrafią człeka doprowadzić do stanu wysoce bliskiemu wkur... eee.   nie przeklinać.

 

OK. Kończąc ten ciut mało treściwy artykuł podaję listę najnudniejszych książek z jakimi miałem do tej pory do czynienia:

 

MIEJSCE PIERWSZE I ZŁOTY MEDAL: H. Sienkiewicz „W Pustyni I W Puszczy”

            tą księgę przeczytałem zaledwie do połowy. Omijałem opisy przyrody, które były dłuższe niż dialogi w telenoweli meksykańskiej. Przeczytałem więc może z 25% tego. A jak się dowiedziałem w szkole, że na końcu Staś ożenił się z Nel, to dostałem ataku śmiechu... :)

 

MIEJCSE DRUGIE I SREBRNY MEDAL: „Syzyfowe Prace” chyba również Sienkiewicza. Faktycznie nienawidzę tego autora. Cały nowocześnie żyjący Polski naród ma dość, a nauczyciele tracą nerwy od wybudzania dzieci na lekcjach polskiego podczas omawiania tejże lektury.

 

MIEJSCE TRZECIE I BRĄZOWY MEDAL: J. R. R. Tolkien „Niedokończone Opowieści”. Bardzo szanuje Tolkiena za jego niesamowitą wyobraźnie, za wykreowanie własnego świata w „Hobbicie” i „Władcy Pierścieni”, ale „Niedokończone Opowieści” są już żenujące. Tytuł jest całkiem adekwatny: nieznam nikogo kto by je przeczytał do końca...

 

Pozdrawiam

Camel

 

Już dawno nikogo nie pozdrawiałem tu...

-         Freddie- by nowy rok był dla Ciebie jak najlepszy, i pisało Ci się równie dobrze (jak mi offkors :D)(MY CHCEMY ROBAKI VOL. III !!!!)

-         WTLO (skrót)- by pisało Ci się równie dobrze jak nam (konkurencja mimo wszystko nie ma szans :D)

-         bleach

-         nevermind

-         palurien- sorki, że nie czytam ostatnio Twych „nowel”, ale już się pogubiłem o co chodzi...

-         milimaniak

-         kurtek

-         kreskuffka- tak trzymać!

-         puszekzUSA- może w końcu przypomni sobie o mym blogu...

-         *Dark_Angel*

-         nielogiczneuczucie

 (jak kogoś pominołem to przepraszam)

 

PS. Teraz możecie posłuchać innych kawałków, made by C&F Records :D

PS2, Proponuje, by każdy napisał w komentach coś o najnudniejszej książce jaką czytał. Zobaczymy jaka wygra. Ja zajrzę dopiero w niedziele, bo jutro wyjeżdzam do rodzinki, do Rybnika.

 

inutero1994 : :
lut 01 2005 Wydorośleć? (czy) Pozostać dzieckiem?
Komentarze: 7

 

Ostatnio naszła mnie pewna myśl- czy ja nie powinienem być już w miarę dorosły? W końcu jestem już bliski ukończenia tych 15-stu lat mego „żywota”. I jak tak nad tym pomyślałem, to zacząłem się w ogóle zastanawiać, czy nie lepiej jest pozostać na zawsze dzieckiem....

 

Bo:

-         jaki się jest dzieckiem, to się dostaje czekolady

-         to się można czuć dożo bardziej wolnym niż przeciętny człowiek w wieku ok. 30-stu lat

-         to zawsze się inni o ciebie martwią, a nie odwrotnie

-         po prostu tak jest łatwiej....

 

 

Ale spójrzmy prawdzie w oczy: czy możliwe jest bycie dzieckiem przez całe życie? Nie. Nawet jeżeli by się bardzo chciało, to i tak się nie uda. Nasz System i cały świat jest tak skonstruowany, by z dziecka stać się dorosłym...

 

Natomiast patrząc z innej strony, to dorosłość wcale nie oznacza wieku. Dorosłość to pewien stan umysłowy, który pozwala odpowiednio funkcjonować, mieć możliwość poradzenia sobie w życiu samym. A czy łatwiej jest to osiągnąć niż 18-tkę?

 

Polak, zresztą jak każdy człowiek, ma wybór: albo pozostać dorosłym, albo żyć wiecznie w świecie marzeń. I jedno i drugie ma swe dobre i złe strony. Nie ma co ukrywać, że dorośnięcie jest na swój sposób niezbędne. Natomiast próby ucieczki od tego chyba niestety zawsze pozostaną częścią nas...

 

Pozdrawiam

(kończący 15-stkę 7-go marca) Camel

 

PS. W menu po lewej pojawiły się dwa napisy („Little Wing” i „Rozmowy w toku :)” ) Są to nagrania ze spotkań przy gitarze ;) Made by Camel&Freddie Records :)

 

inutero1994 : :
sty 14 2005 Notka komercyjna???
Komentarze: 17

OK. Poprzednia notka była tylko rozgrzewką, rodzajem warp-up’u, przed tym co teraz napiszę. Postaram się by było to jak najlepsze- czy będzie, to ocenicie Wy.

 

           

            Otóż, czy bez komercji cokolwiek ma w ogóle szanse zaistnienia?? Czy jest możliwe, aby ludziom (w znaczeniu: ogół) wcisnąć coś niekomercyjnego ??

 

            Wypadałoby zacząć od definicji komercyjności...

(trochę inna forma)            komercyjny- obliczony na zysk, przynoszący dochód, handlowy, kupiecki.

 

            Może ta definicja nie brzmi zbyt nowocześnie (nic dziwnego- wzięta ze słownika sprzed 36-ciu lat...J), ale daje jasno do zrozumienia, że ludzie mogą wybrać coś niekomercyjnego. Tylko czy to spowoduje zniknięcie komercji?? Czy termin ten przestanie istnieć?? ...Nie. Termin nie może zniknąć. Tylko czy przeniesie się on na inne, niekomercyjne sprawy?? Bo zawsze coś musi być złe, zawsze niektórzy ludzie muszą wybierać zło- (przecież inaczej żylibyśmy w utopii...). Więc co możemy zrobić z komercyjnością??

            (Chyba) Możemy spróbować inaczej ją pojmować, inaczej wyrażać. Ciężko powiedzieć jak to zrobić. Najpierw musielibyśmy oddzielić komercję od niekomercji, to dobre od tego złego. Tylko skąd mamy wiedzieć, co jest jakie?? Skąd możemy wiedzieć, czy taki np. album LP i Jay’aZ jest komercyjny lub nie?? Przecież nawet jakiś underground (to już nie o tym albumie) może być komercyjny w swym obrębie.

 

            Czyli co?? Terminu nie zmienimy. Ludzi?? Nie... ludzi jako ogółu nie da się zmienić. Ogół jest tak długo dopóki są ludzie i ich zdanie. Zdanie komercyjne.

 

           

 

            Cholera!!! Chciałem napisać notkę o czymś, co mnie denerwuje. Tymczasem nie znajduję na to argumentów. Czuję się jak ograniczony. Przez społeczeństwo, którego nie potrafię zmienić. Teraz.....   teraz skończę tą notkę. Tak, krótka. Ale to co? Liczy się intencja. To, jak ją kto odbierze, będzie zależeć od niego. Może weźmie ją za komercyjną??

 

 

PS. Ale czy to nie jest idealne. To coraz bardziej pasuje do świata, gdzie korupcja jest środkiem bycia komercyjnym, a ludzkie uczucia ograniczają się do chęci zarobienia WIĘCEJ...

 

            Pozdrawiam, komercyjnie.

inutero1994 : :
sty 02 2005 Bez tytułu
Komentarze: 19

Scenka 1

Babcia przychodzi zmęczona z pracy do domu. Nie rozbiera się. Przechodzi czym prędzej do „salonu”. Siada na fotelu, wyjmuje ze swojej torebki papierosa. Odruchowo włącza telewizor, ustawia TVN. Ogląda telenowele meksykańską (brazylijskie to przeżytek, jak twierdzi). Po upłynięciu dwóch godzin i trzeciej spędzonej przy „Rozmowach w toku”, rozbiera się, robi sobie herbatę z fusów sprzed trzech dni i dzwoni do syna mieszkającego na drugim końcu Polski.

 

Scenka 2

To samo co powyżej, lecz kamera zatrzymuje się podczas pierwszej przerwy na reklamy. Do babci przychodzi synowa (razem ze swoimi problemami- mąż znów nie wyprał skarpetek, syn nabił cholerny rachunek za komórkę i internet, pralka przestała działać). Siedzą przy stole, pija herbatę. Synowa siedzi tyłem do telewizora, babcia przodem. Po półgodzinnej przemowie tej pierwszej na temat męskich skarpetek pyta się ona babci co u niej słychać. Ta z kolei nie reaguje- jest wpatrzona w 2666 odcinek, gdzie Don Żuan oświadcza się Donii Konczicie a dookoła nich biegają piękne, dzikie konie. Akcja dzieje się na 1000 hektarowej posiadłości Dona Żuana. W pewnym momencie synowa zwątpiewa w siebie jak i całe życie i wybiega z łzami.

 

 

 

Scenki 3 nie będzie. Każdy ma swoją wyobraźnię- niech sobie ją dopisze. A jak już to zrobi, to niech się zastanowi, jakie będą konsekwencje zachowania które tam opisze. I ogólnie namawiam do myślenia. „Nie żujcie przetrawionych przez innych odrzutów” jak to stwierdziła moja polonistka. Czy jakoś tak :)

 

PS. Jeżeli ktoś ma jakąś możliwość, to niech zlikwiduje lub protestuje przeciwko TVN. Moim zdaniem (do którego mam prawo) jest to idealny przykład komercji.

 

inutero1994 : :