Najnowsze wpisy, strona 3


cze 05 2004 γ-Gamma
Komentarze: 10

 

 

Zacznę może od paru spraw organizacyjnych. Przede wszystkim zmieniłem szablon- Led Zeppelin wróciło. No ale to nie szablon najważniejszy (bo to każdy potrafi i zauważyć, i ocenić sam)- wróciłem do oznaczania moich notek literami greckiego alfabetu. Ostatnią taką notką była chyba Delta, ale bynajmniej nie zacznę od kolejnej literki, a wrócę do Gammy. Pomijam Betę bo była to dość dobra notka (ale wyjątkowo zdesperowana) i "niechaj się ona święci". Tamte notki zostały skasowane- i dobrze... A teraz już bez zbędnego obwijania w bawełnę przechodzę do rzeczy:

Gamma- „wszystko zostało napisane, wszystko zostało powiedziane”... -notka dla reklamy nowego serwisu z szablonami

 

... i co dalej? To pytanie stawia sobie miliony ludzi na całym świecie. Miliony artystów nie wie już, jak podchodzić do sztuki, którą tworzą. Nie ma w nich chęci, nie ma ambicji. Czy oby na pewno? Nie można tego jednoznacznie stwierdzić...

 

Zahaczę lekko o temat Opola. Wystąpił tam Myslovitz. Zespól bardzo przeze mnie szanowany, będącym jedną z nadziej polskiego rocka (jak dla mnie także Negatyw- subiektywnie). Zagrali chłopcy niby fajnie, ale bez rewelacji.  Czemu? Bo niestety nie było to nic oryginalnego. Publiczność zareagowała całkiem znośnie (tak myślę, prawdę mówiąc nie zwróciłem uwagi) ale, kurczaki, czemu?!

 

„Artyści” wypuszczają na rynek coraz to nowe hybrydy- rock z hip-hopem, reggae z soulem czy jak tam jeszcze. W muzyce rockowej też wieje zapachem kiczu. Ja straciłem wiarę na powrót dobrego rocka po tym jak usłyszałem przeróbkę kawałka Kashmir Led Zeppelin, gdzie zamiast (a jakże) wspaniałego śpiewu Roberta Planta mamy do czynienia z rapem bodajże Puff Daddy’ego.  I w sumie nie byłoby tak źle ale jednak- widać ujęcia gdzie już dość podstarzały Jimmy Page wykonuje swoją partię gitary i zagrywa piękną solówkę gitarową (identyczną jak w oryginale)...

 

Przestałem już wymagać powrotu muzyki rockowej. Wraz z pogłębianiem się bezpłodności muzyków zaczynam marzyć o powrocie ambicji. Zajebiście się wnerwiam, gdy widzę bezsensowne piosenki o miłości kierowane do mało ambitnych nastolatek w przedziale wiekowym 13-17 lat wykonywane przez tanich artystów, którzy weszli na rynek piosenkami, które nie mają w sobie nic z ambicji. Te osoby są po prostu świetną zagrywką ze strony wytwórni muzycznych (więcej, więcej kasy) Ale jednak jak zaczynam się zastanawiać nad sensem powrotu rocka do łask dochodzę do wniosku, że dużo lepiej by pozostał „pod ziemią” niźli miałaby powtórzyć się po raz drugi historia Nirvany, gdzie to jeden supertalent został „zabity” przez kulturę masową.

 

Czarny Pan Camel

 

PS. Nie posądzajcie mnie o plagiat notki Freddiego. Mimo iż czyta się ja podobnie to Fred pisał o komercji, a ja o ambicji (w sumie zbliżone:). A prawdę pisząc to w tej notce najważniejsze jest to co zaraz przeczytacie pod tą linią poniżej J

__

I jeszcze peesik x2: Jak pisałem w pop. notce mam w planach serwis z szablonami. Nadsyłajcie mi na maila swoje pomysły, mogą być też gotowe projekty. Autorzy zostaną podpisani w tym szablonie, a sam serwis powinien ukazać się jeszcze w tym miesiącu...

 

inutero1994 : :
maj 27 2004 Aby poprawnie wyświetlac notke kliknij:...
Komentarze: 4

 

 

Masochista?

 

 

Młodzieńczy bunt się opłacił,

Teraz jestem stary i zmęczony.

/Nirvana, Serve the servants/

 

 

Tytuł odnosi się oczywiście do mnie. Nie to żeby dosłownie- ot, tak po prostu.  A słowa piosenki dość dobitne, pasujące do tego jak się teraz czuję. Nie, to nie deprecha. Piosenka z albumy In Utero. Wiadomo-nie przypadkowo nazwałem tak ten blog (jest tylko pomyłka w roku- został wydany w ’93). Album o zmęczeniu. Miałem szczęście, że akurat ta nazwa była wolna. Ech, zboczyłem z tematu. Często zastanawiam się nad sobą (ale ze mnie nudny, egoistyczny osobnik). Nie nad wyglądem- osobowością. I o tym będzie ta notka.

 

 

Kurka, jak zacząć?

No to może od razu do rzeczy-

Jestem bardziej masochistą czy sadystą?

Stanowczo (a może i nie) jestem masochistą. Jak sprawdzałem w słowniku to w definicji pisało coś o zboczeniu seksualnym, ale czy tą zaletę posiadam to akurat nie wiem. Mój masochizm (albo i sadyzm) przejawiam się np. w tym, że czasami marzę o stygmatach. Marzy mi się fontanna czerwonej jak cegła krwi tryskającej z mej tętnicy. Później myślę, że mógłbym tenże strumień wycelować w innych i strzelać do nich krzycząc ”jesteś zabity, odpadasz!” Na mojej lewej ręce znajduje się taki piękny pieprzyk umiejscowiony idealnie tam, gdzie możnaby wbić gwoździa, a później zostać przybitym do krzyża. Tak, jestem nienormalny...

 

No dobra, to oczywiście nie było na poważnie, aczkolwiek marzenie o stygmatach czasem mi się jawi. Na szczęście nie od strony sadystycznej tylko jako możliwość zbawienia ludzkości (tak jak Jezus- altruistycznie)...

 

To byłby taki głupi, wymuszony wstęp, a teraz już na poważnie zacznę coś pisać.

 

Piszę, Piszę, Piszę, Piszę, Piszę, Piszę, Piszę, Piszę, Piszę...

 

He,he...

 

Czy ja se z was jajca robię?

 

OK. Po prostu chwilowo mam humor, energia mnie rozpiera i nie potrafię się skupić. Ale teraz to już naprawdę, naprawdę na poważnie: Cobain na końcówce swego życia miał dość tego wszystkiego. Nie dziwię mu się, biorąc pod uwagę to, jakie miał dzieciństwo. Ja tam złego dzieciństwa nie miałem (mam?) ani skasować swojego życiowego rachunku nie zamierzam, ale od dwóch miesięcy jestem tym wszystkim cholernie znudzony. Życie zaczynam brać od strony rachunku prawdopodobności, przestaję się dziwić światu (a to był mój ukryty znak razpoznawczy) i, co kurka najgorsze, nie widzę, żeby koniec się zbliżał. Nie wiem, czy coś mogłoby mnie z tego pechowego stanu pustej uczuciowo nirwany wyciągnąć. Osoba? Ktoś bardzo wesoły, żeby mnie tym  zaraził...

 

 Kończę tę bezsensowną notkę pozytywnym akcentem(jak dla was -bo mi to w sumie już obojętne)- Uwaga, achtung, wnimajnie! Niedługo w .necie pojawi się moja i Freddiego strona z szablonami. Tak więc będziecie mieli skąd brać te cuda. Będzie dużo Nirvany, Led Zeppelin, Pinka Floyda, Queenu. W sumie będzie to duży zbiór szablonów z legendami rocka. Wkrótce...

 

inutero1994 : :
maj 08 2004 Live from other perspective…
Komentarze: 13

 

 

            „7 marca 1990. Rodzisz się. Twoja matka w przypływie bólu i skurczy mięsni brzucha  wypycha cię na świat.  Jakiś facet w białym kitlu podnosi cię do góry, myje i wsadza do swego rodzaju terrarium. Jest ci tam ciepło. Błoga chwila nieświadomości dopada cię przed wstąpieniem do piekła. Od teraz jesteś już człowiekiem; nie jakimś tam płodem czy zarodkiem- człowiekiem. Koszmar zaczyna się po raz kolejny.”

Mój koszmar senny.

 

1.      Nieświadomość zachowujesz do trzeciego roku życia. Potem spotykasz się z prawdziwym życiem- koledzy na podwórku zaczynają cię bić, później ty, nie chcąc wyjść na mamisynka odwdzięczasz się tym samym. Widzisz w nich wrogów. Podczas oglądania bajki o kolejnym super bohaterze niszczącym zło postanawiasz niszczyć innych- bo inni to zło. Bo inni nie wiedzą, czym jest prawdziwa dobroć. Według ciebie dobroć to niszczenie zła. Nie interesuje cię pomaganie innym, chcesz być lepszy od nich. Chcesz być „tym najlepszym”... Mija czas. W przeciągu dziesięciu lat byłeś zwykłym zawadiaką i głąbem.  Twoja średnia ocen co roku była gorsza. Nie znałeś ludzi z którymi byłeś w klasie. Teraz masz czternaście lat. Znasz innych takich jak ty. Dzięki swoim przyjaciołom poznajesz nawą przyjemność. Oto właśnie ja- Twój Ojciec Narkotyk...

 

 

2.      Nieświadomość zachowujesz do trzeciego roku życia. Teraz już rozróżniasz swoich bliskich, wiesz jak oni są dla cienie ważni, a jak bardzo ty dla nich. Często bawisz się ze swoją siostrą, rodzice wam towarzyszą lub was pilnują. Kochasz ich, wiesz, że to wszystko zawdzięczasz im. Jesteś im wdzięczny, szukasz sposobów aby im się odwdzięczyć. Chcesz być taki dobry jak oni, chcesz pomagać innym; chcesz, aby inni to doceniali; nie zależy ci na sławie ani nagrodach- pomoc jest celem i wartością zarazem. To ja, Bóg, ci pomagam.

 

 

            Do tego, powiedzmy sobie szczerze, długiego wstępu użyłem mojej wizji koszmaru sennego. Nie tam, żeby mi się śnił po nocach. Przeważnie to miewam takie rzeczy w dzień, gdy mój nadmiar fantazji robi swoje. Użyłem także mojej daty urodzin- w sumie bez powodu. Ale przejdźmy do sedna rzeczy- życia z innej perspektywy:

 

            Człowiek ma miliony wyborów do dokonania. Czy ma cierpieć i być wyśmiewanym, czy może ma dołączyć do grupy rówieśników i staczać się w dół? Oczywiście to wszystko nie jest takie proste- bycie z rówieśnikami wcale nie musi być złe. Nikt nie powiedział, że to tylko my jesteśmy dobrem. I bardzo dobrze. Wtedy świat stałby się bardzo egoistyczny. To mój zegarek, to moja kanapka. Po co mam je oddawać innym, którzy i tak niczego nie zdziałają? Nie wiem jak działa psychika egoisty, bo nim nie jestem. A może tylko nie zdają sobie z tego sprawy, bo moja psychika mnie ogranicza? Wtedy byłbym żywym przykładem na to, że świat to zależności. No bo cholernie jest złożony. System gospodarczy ustawia człowieka w takiej czy innej społeczności, wymaga od niego tego i tamtego. Tu mu każą płacić, tu musi znowu dostawać pieniądze, żeby to zapłacić. Jeśli zobaczy innego, który potrzebuje kasy, to go wyśmieje i pójdzie dalej, bo on też musi żyć.  A cała rzecz w tym, żeby właśnie ofiarować siebie. Poświęcić się dla innych.

            W tym miejscu odwołam się do Biblii. Nie potrafię stwierdzić, że została napisana przez Boga, ani nawet czy On istnieje. W każdym razie dekalog i cała reszta są wskazówkami jak powinniśmy żyć. Jest przykazanie nie zabijaj. Jest w pewien sposób fenomenalne, gdyż gdyby nie ona świat powróciłby do zasad średniowiecza. A w tamtych czasach nie było jeszcze takiego systemu jak teraz. Niektórzy narzekają, że niby system jest do dupy, że świat to gówno itd. A co im z tego przychodzi? W pewnym sensie stają się częścią tego systemu i powodują że świat jest gorszy o właśnie takich narzekających idiotów (czy ja kogoś może wyzwałem?).

 

            Więc co- wyciągamy wnioski: nie ma co dramatyzować. Świat jest na tyle złożony, że są ludzie dobrzy i źli, ale nie tylko. Więc jeśli sądzisz, że jeden z polityków jest zły, lub, że ktokolwiek jest zły to postaraj się go zastąpić i być lepszym. Tylko uważaj żeby nie przeliczyć się ze swoimi możliwościami (jak na przykład Lepper), bo wtedy w oczach innych staniesz się zły. I tą właśnie zależnością kończę.

 

Pozdrowienia:

·        Freddie- jest problem, szablon The Wall nie wygląda za dobrze.

·        Nencia

·        Ludki na blogi.pl

 

_____________

Do Huga: Proszę, oto notatka w stylu Freddiego. Możesz mnie teraz posądzać, że się podszywam.

 

inutero1994 : :
maj 07 2004 Milk it!
Komentarze: 5

 

 

            Cholera no… ;) Byłem na konkursie informatycznym. Nie pisałem o nim nic wcześniej (ot, zapomniałem). Taki tam konkursik dla całego regionu Kielc...

           

Zaczęło się od czekania na kumpla (Chałka), a później na nauczyciela (jak to Kaśka mówi- Śniętego Karpia). Z rana padał miły, leciutki deszczyk (uwielbiam deszcz) i trochę zmokłem nim  zebrała się ekipa. No dobra, do rzeczy- wchodzimy na pierwsze piętro, sala numer piętnaście. Siedzimy sobie dobre dziesięć minut, pod tablicą kręci się dyrektorka Ekonomika. W końcu włączyli jakąś prezentację, co to się wyświetlała i wdzięcznie reklamowała Ekonomik. Mało się nie posrałem ze śmiechu jak zobaczyłem „uśmiechnięte miny naszych uczniów” He, na przodzie widać było taką dziołchę;) co to se łoczy zomknęła (pewno się lampy błyskowej wystraszyło) a z tyłu jakieś ludziska z miną zarzynanego karpia bożonarodzeniowego. He, „żałosne”.

            Po przemówieniu i zapoznaniu z regulaminem itd. zaprowadzono nas do sali z komputerami. Mieliśmy taki teścik o podstawach komputera. Trochę wstyd się przyznać, ale zawaliłem go. Po pierwsze za złe odpowiedzi odejmowano punkty, a po drugie to skąd mam wiedzieć co znaczy skrót ISDN (będącym skrótem angielskim) po POLSKU?! He, cóż powinienem wiedzieć... L

 

            No to tyle z mojego udziału. Zdobyłem tylko 49 punktów na możliwych 66. Cóż, konkursik to mi trochę rybka, bo byłem pierwszy raz i bardziej mnie interesowało co tam będzie niż żeby go wygrać. Za ta za rok będzie duuużo lepiej. Praktycznie mogłem już się zabrać i pójść do domu, ale zostałem i poczekałem na wyniki konkursu. Czekało się godzinę, ale co się wtedy działo... Najpierw jakiś nauczyciel (bodajże matmy) włączył milionerów „na tablicy” i... wygraliśmy 500 000. Cholera, później tylko żałowaliśmy, że nie wypłaca J  Gadałem z moim informatykiem o Pink Floyd, praktycznie o czym się chciało. Gość naprawdę ma nawjikę. W końcu zaczęliśmy rozmawiać o połączeniach telefonicznych, Internecie itd. Siedzieliśmy sobie w tej sali w około sześć osób, żartując, wygrywając miliony, zażerając się paluszkami. Właściwie to czułem się bardziej jak na przyjęciu niż konkursie. :)

 

            A później było wręczanie nagród. Nic nie straciłem, bo kaszanka była. Pierwsze trzy miejsca dostały jakieś słowniki i... czystą płytkę, żeby se nagrać. Kaszanka, bo pewnie zwiększy się ilość piratów.

 

inutero1994 : :
maj 03 2004 Człowiek w obliczu prawdy objawionej ma...
Komentarze: 6

 

Wczoraj miałem fatalny nastrój. Czułem się jak niepotrzebny śmieć. Na szczęście dziś jest nowy dzień i nowe nadzieje.

 

            Jak widać mam nowy szablonik. Ot, po prostu se zrobiłem ;) A poważnie mówiąc to zastanawiam się, czy nie zacząć „pracować” dla jakiegoś serwisu z szablonikami. Mógłbym robić takie szablony muzyczne z legendarnymi rockowymi kapelami. Póki co robię dla siebie a jak ktoś chce to niech mi wyśle mailem jakieś wskazówki i mu zaprojektuję.

 

            Cóż, wleźlimy se do tej unii i co nam z tego? Oczywiście mamy nowe możliwości, a nawet nowy rząd. Wczoraj odszedł sobie Miller i zaprzysiężono nowy rząd. Nie wierzę w niego. Po prostu sądzę, że jeśli chcemy zbudować nowy rząd który wyciągnie nas z tego dołka to musimy poszukać kogoś nowego. Spójrzmy na naszych posłów- siedzą sobie tacy idioci, jak jest transmisja z obrad sejmu czy coś takiego to bardziej stroją pawiana niż zwykle, żeby pokazać, jacy to oni wspaniali. Wejdzie taka wieśniaczka z Samoobrony na mównicę, zacznie pozdrawiać znajomych z partii, pomacha do kamer, zacznie coś seplenić z wieśniackim akcentem i myśli że świeci. Ale jak spojrzeć na to z innej strony to niedzielne transmisje z kabaretów w dwójce nie są potrzebne-oglądajmy rząd!

 

            Co tu jeszcze napisać? Chyba styknie jak na razie.

 

inutero1994 : :