Marzec, marzec- może jednak nie będzie...
Komentarze: 6
Tak. Miałem nie pisać zbyt wiele w tym miechu, ale zmieniłem zdanie. Jak nabiję zbyt duży rachunek, to i tak ja nie będę za niego płacił (co najwyżej oberwę za niego :)
A teraz w związku, że dziś jest piątek, i jak dla mnie kończy się tydzień, mam nareszcie co opisywać.(!) Otóż dokładnie tydzień temu, czyli za bardzo zamierzchłych czasów, dowiedziałem się, że w mym (bardzo) małym miasteczku organizowany jest koncert metalowy... no... no... nie ukrywam, że się zdziwiłem, bo przeważnie to jest tu kulturowe pustkowie. Cena wstępu to siedem złotych. Z początku nie za bardzo do tego podszedłem. Myślę sobie: co ty, biedny Camelu, będziesz robić na takim darciu mordy. I myślałem tak aż do dziś. Ludziska wokół strasznie mnie namawiają, wielu (z niewielu) metalów tego miasta już zapowiedziało swą obecność. No cóż, ja jako czołowy przedstawiciel już prawie zanikłego hippisostwa czułbym się tam... chyba nieźle. I tak większość osób niewtajemniczonych w kręgi muzyczne ma mnie za metala. A wracając do tematu- koncert odbywa się jutro, mi brakuje 2 zł i ,co najgorsze, nie mam z kim iść... Może by tak Fredka? Nie, on chyba nie zechce...
A tymczasem dziś po lekcjach wypożyczyłem z biblioteki dwie jakieś książki. Czytać zacznę wieczorem, zobaczymy, czy kręci mnie fantasy...
Powoli zaczynam swoją kadencję didżeja J w szkolnym radiowęźle. Tydzień temu (bo w piątki można puszczać swe kawałki) dostałem się do ściśle chronionego miejsca w podziemiach mej budy- do pomieszczenia z radiowęzłem. Jest to przez wszystkich znienawidzona sieć kabelków, przez którą ta jędza dyrektorka pieprzy zawsze jakieś głupoty o tym, jak to ci trzecioklasiści fatalnie się zachowują. No.. zdarzało się też, że puszczą disco. W każdym razie Kultura Szkolna (albo jej brak) nienawidziła tego ******(ja też jestem Coollturą). Wracając do tematu- wszedłem do tego okropnego pomieszczenia i jak najodważniejszy z odważnych, zapytałem czy nie puściliby Led Zeppelin. Dostałem miłe skinienie i pozostawiłem płytę wychodząc z jamy smoka i zasłuchując pięknych dźwięków Zeppelinów. Tak było tydzień temu. Dziś natomiast, zbliżając się do tego miejsca zbrodni i mając za sobą Freddiego i Badyla, z wielkim entuzjazmem zapytałem, czy nie puściliby Purpli. No i to też dało radę. Pokonałem smoka, zwanego przeze mnie radiowęzłowym dicho!
....w taki (mam nadzieję) w miarę zabawny sposób chciałem tylko powiedzieć, że powoli zaczyna mi się podobać ten węzeł (radio).... J
To tyle z tego tygodnia. I zapomniałbym napisać, że oddałem też wypracowanie z polaka o moim zasranym mieście... J
Dodaj komentarz