Milk it!
Komentarze: 5
Cholera no… ;) Byłem na konkursie informatycznym. Nie pisałem o nim nic wcześniej (ot, zapomniałem). Taki tam konkursik dla całego regionu Kielc...
Zaczęło się od czekania na kumpla (Chałka), a później na nauczyciela (jak to Kaśka mówi- Śniętego Karpia). Z rana padał miły, leciutki deszczyk (uwielbiam deszcz) i trochę zmokłem nim zebrała się ekipa. No dobra, do rzeczy- wchodzimy na pierwsze piętro, sala numer piętnaście. Siedzimy sobie dobre dziesięć minut, pod tablicą kręci się dyrektorka Ekonomika. W końcu włączyli jakąś prezentację, co to się wyświetlała i wdzięcznie reklamowała Ekonomik. Mało się nie posrałem ze śmiechu jak zobaczyłem „uśmiechnięte miny naszych uczniów” He, na przodzie widać było taką dziołchę;) co to se łoczy zomknęła (pewno się lampy błyskowej wystraszyło) a z tyłu jakieś ludziska z miną zarzynanego karpia bożonarodzeniowego. He, „żałosne”.
Po przemówieniu i zapoznaniu z regulaminem itd. zaprowadzono nas do sali z komputerami. Mieliśmy taki teścik o podstawach komputera. Trochę wstyd się przyznać, ale zawaliłem go. Po pierwsze za złe odpowiedzi odejmowano punkty, a po drugie to skąd mam wiedzieć co znaczy skrót ISDN (będącym skrótem angielskim) po POLSKU?! He, cóż powinienem wiedzieć... L
No to tyle z mojego udziału. Zdobyłem tylko 49 punktów na możliwych 66. Cóż, konkursik to mi trochę rybka, bo byłem pierwszy raz i bardziej mnie interesowało co tam będzie niż żeby go wygrać. Za ta za rok będzie duuużo lepiej. Praktycznie mogłem już się zabrać i pójść do domu, ale zostałem i poczekałem na wyniki konkursu. Czekało się godzinę, ale co się wtedy działo... Najpierw jakiś nauczyciel (bodajże matmy) włączył milionerów „na tablicy” i... wygraliśmy 500 000. Cholera, później tylko żałowaliśmy, że nie wypłaca J Gadałem z moim informatykiem o Pink Floyd, praktycznie o czym się chciało. Gość naprawdę ma nawjikę. W końcu zaczęliśmy rozmawiać o połączeniach telefonicznych, Internecie itd. Siedzieliśmy sobie w tej sali w około sześć osób, żartując, wygrywając miliony, zażerając się paluszkami. Właściwie to czułem się bardziej jak na przyjęciu niż konkursie. :)
A później było wręczanie nagród. Nic nie straciłem, bo kaszanka była. Pierwsze trzy miejsca dostały jakieś słowniki i... czystą płytkę, żeby se nagrać. Kaszanka, bo pewnie zwiększy się ilość piratów.
Dodaj komentarz