Archiwum 11 kwietnia 2004


kwi 11 2004 PPSZ, czyli pier****** polska służba zdrowia....
Komentarze: 8

Taak! To prawda! To jest blog post-nirvanowski ale czy to znaczy, że nie może tu być szablonu Led Zeppelin? I to tym bardziej wykonanego przeze mnie? To znaczy w jakiejś tam części przeze mnie, bo nie zmieniałem nic poza tym obrazkiem na froncie. Ale mi się podoba. Może kiedyś zagości tu jeszcze coś z Pink Floyd lub Dżemu a może nawet wrzucę Cobaina. Co sądzicie o „mym” pierwszym szablonie?

 

Tja. W środę byłem w szpitalu. Najpierw miło spędziłem cała godzinę czekając aż łaskawie pan doktor i panie pielęgniarki coolturalnie pogadają sobie, wypiją kawę i zrobią wszystko co nie robi się w godzinach pracy. Dno z tej służby zdrowia. No to mija se godzinka, ja pod nosem mówię „cała godzinę już tam się zabawiają” aż tu zupełnie nieoczekiwanie otwiera jakiś, (ocenzurowano), doktorek i woła mnie do środka. Każe mi iść sobie tam na takie łóżeczko, zdjąć butka i skarpetkę i pokazać tą (ocenzurowano) brodawkę. Gapił się na to z 15 minut i powiedział że mam iść do dermatologa żeby powiedział czy można to wyciąć. No to ja do (ocenzurowano) nędzy wlokę się piętro niżej do dermatologa. Pierwszą rzeczą jaką usłyszałem po pięciu minutach stania pod okienkiem i słuchania o tym jaką bluzkę ma siostra położna było: CZEGO?!  Okazało się, że bez zarejestrowania nie przyjmują. No to moja matka zaczyna nawijać o tym jak to nas tu skierowali (bez skierowania), na to ta babka co przyjmuje łaskawie mówi, że jak się obrobi z wszystkimi pacjentami to może nas przyjmie. Cóż, nie zostało nam nic innego niż po prostu czekać. Mama usiadła sobie po tej samej stronie co wszyscy pacjenci, ja po drugiej. Po dziesięciu minutach gwizdania, wybijaniu rytmu nogami, palcami, parasolem w końcu zauważyłem, że jakaś babka około sześćdziesiątki wgapia się we mnie non-stop i bynajmniej nie wstydzi się tego. Miała taki wzrok że poczułem się jakby chciała mi nie wiem co zrobić (seksualnie). Kurka! Czemu lecą na mnie babki po sześćdziesiątce a nie w moim wieku?! No, tu oczywiście trochę przesadziłem. Ale ta babka była jak dla mnie żałosna. Zapewne gdyby sprzedawali Viagrę dla kobiet to zapas nosiłaby cały czas przy sobie... No dobra, mija kolejka i w końcu łaskawie wchodzę do środka. Lekarka tak gapi się na to gówno co mi wyrosło i stwierdza, że o operacji nie może być mowy, bo to zbyt niebezpieczne. Że niby będzie cholernie krwawiło i że nie będę mógł chodzić (na co byłem przygotowany jak terminator). Kurka! MAMO, JA CHCĘ OPERACJĘ!  Ale mogę tylko o tym pomarzyć... Tymczasem mam taki preparat co to się nim smaruje trzy razy dziennie i nie daje żadnego efektu...

 

            Tja. Świeta. Dni błogiego leżenia, objadania się plackami, srania do kibla i niekończącego się lenistwa. Muszę stwierdzić, że jestem w swoim żywiole!

 

 

 

inutero1994 : :