Komentarze: 4
Masochista?
Młodzieńczy bunt się opłacił,
Teraz jestem stary i zmęczony.
/Nirvana, Serve the servants/
Tytuł odnosi się oczywiście do mnie. Nie to żeby dosłownie- ot, tak po prostu. A słowa piosenki dość dobitne, pasujące do tego jak się teraz czuję. Nie, to nie deprecha. Piosenka z albumy In Utero. Wiadomo-nie przypadkowo nazwałem tak ten blog (jest tylko pomyłka w roku- został wydany w ’93). Album o zmęczeniu. Miałem szczęście, że akurat ta nazwa była wolna. Ech, zboczyłem z tematu. Często zastanawiam się nad sobą (ale ze mnie nudny, egoistyczny osobnik). Nie nad wyglądem- osobowością. I o tym będzie ta notka.
Kurka, jak zacząć?
No to może od razu do rzeczy-
Jestem bardziej masochistą czy sadystą?Stanowczo (a może i nie) jestem masochistą. Jak sprawdzałem w słowniku to w definicji pisało coś o zboczeniu seksualnym, ale czy tą zaletę posiadam to akurat nie wiem. Mój masochizm (albo i sadyzm) przejawiam się np. w tym, że czasami marzę o stygmatach. Marzy mi się fontanna czerwonej jak cegła krwi tryskającej z mej tętnicy. Później myślę, że mógłbym tenże strumień wycelować w innych i strzelać do nich krzycząc ”jesteś zabity, odpadasz!” Na mojej lewej ręce znajduje się taki piękny pieprzyk umiejscowiony idealnie tam, gdzie możnaby wbić gwoździa, a później zostać przybitym do krzyża. Tak, jestem nienormalny...
No dobra, to oczywiście nie było na poważnie, aczkolwiek marzenie o stygmatach czasem mi się jawi. Na szczęście nie od strony sadystycznej tylko jako możliwość zbawienia ludzkości (tak jak Jezus- altruistycznie)...
To byłby taki głupi, wymuszony wstęp, a teraz już na poważnie zacznę coś pisać.
Piszę, Piszę, Piszę, Piszę, Piszę, Piszę, Piszę, Piszę, Piszę...
He,he...
Czy ja se z was jajca robię?
OK. Po prostu chwilowo mam humor, energia mnie rozpiera i nie potrafię się skupić. Ale teraz to już naprawdę, naprawdę na poważnie: Cobain na końcówce swego życia miał dość tego wszystkiego. Nie dziwię mu się, biorąc pod uwagę to, jakie miał dzieciństwo. Ja tam złego dzieciństwa nie miałem (mam?) ani skasować swojego życiowego rachunku nie zamierzam, ale od dwóch miesięcy jestem tym wszystkim cholernie znudzony. Życie zaczynam brać od strony rachunku prawdopodobności, przestaję się dziwić światu (a to był mój ukryty znak razpoznawczy) i, co kurka najgorsze, nie widzę, żeby koniec się zbliżał. Nie wiem, czy coś mogłoby mnie z tego pechowego stanu pustej uczuciowo nirwany wyciągnąć. Osoba? Ktoś bardzo wesoły, żeby mnie tym zaraził...
Kończę tę bezsensowną notkę pozytywnym akcentem(jak dla was -bo mi to w sumie już obojętne)- Uwaga, achtung, wnimajnie! Niedługo w .necie pojawi się moja i Freddiego strona z szablonami. Tak więc będziecie mieli skąd brać te cuda. Będzie dużo Nirvany, Led Zeppelin, Pinka Floyda, Queenu. W sumie będzie to duży zbiór szablonów z legendami rocka. Wkrótce...