Komentarze: 5
Dziś jest niedziela, 14 marca 2004 itd. Po prostu kończy się weekend i chce mi się rzygać na myśl o tym, że jutro idę do szkoły...
Jeśli czytaliście poprzednią notkę, to wiecie gdzie spędziłem sobotę&niedzielę. Po dodaniu tamtej notki pojechałem jeszcze na czeską granicę, i przemyciłem razem ze starymi trochę sake.... ;)
Jak wyjeżdżałem, to spytałem się Żanetki (przez smsa oczywiście), czy nie pożyczyłaby mi swej gitary. I wszystko by było ok. gdyby nie fakt, że moi starsi nie za bardzo się na to zgadzali. Ale koniec końców wujaszek sam mi ją wlepił w łapska i nie mieli wyjścia jak po prostu skapitulować. Tak więc gitara, pudło, bardzo ładna. Ma taką fajną czarną „łezkę”, niestety ma też mały problem-od 9-go progu przestaje czysto łapać dźwięki, bo gryf jest lekko wygięty. Ale w sumie to i tak bardzo ładna gitarka...
Tak więc nie wiem za bardzo co wam kochani jeszcze napisać. Jest to już trzecia notka pisana o byle gównie, ale następna na pewno będzie już poważniejsza... Pozdrawiam wszystkich!
...i założyłem też maila-zeppelin4@op.pl