Komentarze: 10
Zacznę może od paru spraw organizacyjnych. Przede wszystkim zmieniłem szablon- Led Zeppelin wróciło. No ale to nie szablon najważniejszy (bo to każdy potrafi i zauważyć, i ocenić sam)- wróciłem do oznaczania moich notek literami greckiego alfabetu. Ostatnią taką notką była chyba Delta, ale bynajmniej nie zacznę od kolejnej literki, a wrócę do Gammy. Pomijam Betę bo była to dość dobra notka (ale wyjątkowo zdesperowana) i "niechaj się ona święci". Tamte notki zostały skasowane- i dobrze... A teraz już bez zbędnego obwijania w bawełnę przechodzę do rzeczy:
Gamma- „ „wszystko zostało napisane, wszystko zostało powiedziane”... -notka dla reklamy nowego serwisu z szablonami
... i co dalej? To pytanie stawia sobie miliony ludzi na całym świecie. Miliony artystów nie wie już, jak podchodzić do sztuki, którą tworzą. Nie ma w nich chęci, nie ma ambicji. Czy oby na pewno? Nie można tego jednoznacznie stwierdzić...
Zahaczę lekko o temat Opola. Wystąpił tam Myslovitz. Zespól bardzo przeze mnie szanowany, będącym jedną z nadziej polskiego rocka (jak dla mnie także Negatyw- subiektywnie). Zagrali chłopcy niby fajnie, ale bez rewelacji. Czemu? Bo niestety nie było to nic oryginalnego. Publiczność zareagowała całkiem znośnie (tak myślę, prawdę mówiąc nie zwróciłem uwagi) ale, kurczaki, czemu?!
„Artyści” wypuszczają na rynek coraz to nowe hybrydy- rock z hip-hopem, reggae z soulem czy jak tam jeszcze. W muzyce rockowej też wieje zapachem kiczu. Ja straciłem wiarę na powrót dobrego rocka po tym jak usłyszałem przeróbkę kawałka Kashmir Led Zeppelin, gdzie zamiast (a jakże) wspaniałego śpiewu Roberta Planta mamy do czynienia z rapem bodajże Puff Daddy’ego. I w sumie nie byłoby tak źle ale jednak- widać ujęcia gdzie już dość podstarzały Jimmy Page wykonuje swoją partię gitary i zagrywa piękną solówkę gitarową (identyczną jak w oryginale)...
Przestałem już wymagać powrotu muzyki rockowej. Wraz z pogłębianiem się bezpłodności muzyków zaczynam marzyć o powrocie ambicji. Zajebiście się wnerwiam, gdy widzę bezsensowne piosenki o miłości kierowane do mało ambitnych nastolatek w przedziale wiekowym 13-17 lat wykonywane przez tanich artystów, którzy weszli na rynek piosenkami, które nie mają w sobie nic z ambicji. Te osoby są po prostu świetną zagrywką ze strony wytwórni muzycznych (więcej, więcej kasy) Ale jednak jak zaczynam się zastanawiać nad sensem powrotu rocka do łask dochodzę do wniosku, że dużo lepiej by pozostał „pod ziemią” niźli miałaby powtórzyć się po raz drugi historia Nirvany, gdzie to jeden supertalent został „zabity” przez kulturę masową.
Czarny Pan Camel
PS. Nie posądzajcie mnie o plagiat notki Freddiego. Mimo iż czyta się ja podobnie to Fred pisał o komercji, a ja o ambicji (w sumie zbliżone:). A prawdę pisząc to w tej notce najważniejsze jest to co zaraz przeczytacie pod tą linią poniżej J
__
I jeszcze peesik x2: Jak pisałem w pop. notce mam w planach serwis z szablonami. Nadsyłajcie mi na maila swoje pomysły, mogą być też gotowe projekty. Autorzy zostaną podpisani w tym szablonie, a sam serwis powinien ukazać się jeszcze w tym miesiącu...